Borko, tancerko flamenco z ulicy Traugutta;) - czasem to ja się czuję jak osioł kataloński wrzucony do krainy zdominowanej przez byki...
Eh, no właśnie wróciłam, a powroty bywają ciężkie i wymagają od nas wiele cierpliwości.
A Barca tymczasem okazała się zaskakująco oszałamiająca - i dokładnie w taki sam sposób jak rok temu. Bo czasem, kiedy wybieramy się do znanego nam już miejsca, to bywa różnie. Pełni obaw obserwujemy miasto i zastanawiamy się: czy to co nas uwiodło w nim wcześniej, teraz również okaże się tak wspaniałe i niepowtarzalne. Dlatego cieszę się, że Barcelona jest właśnie taką krainą - w której ciągle czujemy się jak na dobrej fazie - niezależnie od tego czy widzimy ją pierwszy raz, czy może gdzieś tam w przeszłości padło już jakieś małe "cześć", a raczej należałoby napisać "hola!". :)
Podróżowanie pokazuje też, że wyruszamy w świat nie tylko w rzeczami, miastami i zabytkami, ale może przede wszystkim emocjami, marzeniami i relacjami między-ludzkimi. Tego roku w Barcelonie było biało, jasno i soczyście. Zupełnie odwrotnie niż rok temu, kiedy zapamiętałam głównie półmrok, upojenie i kolor ciemnego wina oraz jakiś nostalgiczny smutek jak z nokturnowej poezji, którą serwował Lorca.
Aj, jak to uznała Monique - to najlepsze wakacje w jej życiu. W sumie też tak sobie myślę i jeszcze myślę o tym aby znów rzucić okiem na lekko wieczorny Port Well;)
A zamiast rozważań o naszych przypadkach w Barcy, gdzie może lepiej napisać od razu:
- była sztuka
- był konsumpcjonizm
- był open fire z żarciem
- był wielki open fire z piciem
- i był jeszcze większy open fire z zakupami,
to... zacytuję Lorce;)
Kiedy księżyc wschodzi
głuchną wszystkie dzwony
i kreślą się tajne
niezbadane ścieżki
Kiedy księżyc wschodzi
ziemię morze zmywa
a serce jest wtedy
wysepką w otchłaniach.
Nikt nie je pomarańcz
przy świetle księżyca.
Wtedy owoce jeść
zielone i zimne.
Kiedy księżyc wschodzi
o stu bladych licach
pieniążki ze srebra
szlochają w sakiewce
ps. na focie osioł kataloński:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz