Stąd też nie ukończę poprzedniego wpisu, bo i jakość i nerw tych planowanych do przedstawienia wydarzeń jakoś już mi uleciała z głowy; nie wydaje mi się już taka zabawna ani odkrywcza.
Ale z wakacyjnego ferworu i zgiełku, zostały mi dwie "refleksyjki". Pierwsza to nieustanna tęsknota za Transylwanią i Iberią. Można powiedzieć, że nie odwiedziwszy tych miejsc czuję się jakaś osierocona, wy-emigrowana z właściwego środowiska, które nawet jeśli muszę porzucić na czas dłuższy, to z perspektywą i wiarą, że niebawem wrócę do tego właściwego miejsca. I może dlatego chciałabym żeby była już jesień :-) Nieustannie udaje mi się jakoś tak zawsze pierwszej napisać w blogosferze o tym, że niebawem nastanie jesień. Lato może sobie już pójść do diabła.
Zatem czas na drugą z wakacyjnych "refleksyjek", aby zamknąć tematy letnie. Otóż, jakoś ostatnio, ba od dłuższego czasu nie zdarzało mi się szczególnie osiągać zadowolenie z czytania tzw. poezji. Nie czytam już wierszy, ani nie interesują mnie zwady, trendy ochy i achy nowych, starych, modnych, niszowych, klubowych czy klasycznych albo pre czy post konserwatywnych, socjal, anarcho czy ch.. wie jakich poetów. Po prostu nie i basta.
(musiałam zrobić to wprowadzenie, aby...)
Z zaskoczeniem i zwykłym najprostszym zadowoleniem przeczytać w ostatnim letnim sezonie dwa (wcale nie nowe) kawałki, które mnie strasznie, ale to strasznie i bardzo się podobają. Jakoś tak idealnie dograły/zgrały się razem i więcej im poświęciłam czasu niż analizie bieżących wydarzeń w życiu polityczno-społecznym kraju (zresztą nie mogę już bez irytacji czytać "kolorowych magazynów opinii fleszowych", a docierając do działu publicystyka odnoszę zazwyczaj wrażenie, że autorzy mają czytelników za większych debili niż przypisuje się to zazwyczaj politykom - a może jest w tym jakaś racja? - w obraniu tej perspektywy: mój odbiorca - mój debil?). Zostawmy to. Wróćmy do wierszy.
Pierwszy to "secik" z Gottfrieda Benna (niestety tu w innym tłumaczeniu niż to na które trafiłam w miesięczniku "Odra", ale niestety magazyn najprawdopodobniej został wypieprzony na śmieci przez Mojego Ukochanego, który działając zgodnie z nakazami swej podświadomości, uznał, że w kuble z makulaturą jest jego miejsce:-) szkoda bo tamten przekład miał w sobie jakiś czad, ten trochę działa jakby mniej...)
Usta dziewczyny, która długo leżała w sitowiu
wyglądały jak ogryzione.
Kiedy otworzono klatkę piersiową, przełyk był dziurawy.
Wreszcie pod łukiem przepony
znaleźliśmy gniazdo młodych szczurów.
Mała siostrzyczka leżała nieżywa.
Inne żywiły się wątrobą i nerkami,
piły zimną krew, i przeżyły
tutaj piękną młodość.
I piękna, lecz szybka, zastała ich też śmierć:
wrzucono je wszystkie do wody.
Ach, jak kwiczały małe pyszczki!
(Piękna młodość)
Ha, nie wiem czemu, ale przyjął mi się ten kawałek, jako doskonały obraz, kwintesencja tego co mogę nazwać: młodzieżowością, pop kulturą, XX-wiecznym paradygmatem kultu młodości, jako nie tyle stanu biologicznego, co formacji mentalnej.
I drugi Autor - Reiner Kunze:
Umrzyj wcześniej niż ja, trochę
Wcześniej
Żebyś nie ty
Samotnie
wracała do domu
(Błagalna myśl u twoich stóp).
Kuwa, gdyby mi się raz jeszcze zdarzyło być młodą i chętną do pisania banialuków osobą, to chciałabym coś takiego napisać :-) Ale zrobił to Kunze, więc intencyjne życzenie zawarte w poprzednim zdaniu odkładam do szuflady z napisem: niesłychanie nielogiczne roszczenia Pat;-)
I tyle dyrdymalenia w pierwszy dzień pracy po zbyt krótkiej letniej przerwie.
* cytat z wiersza Gottfrieda Benna
2 komentarze:
Był kiedyś taki roztańczono-nihilistyczny wiersz Benna dołączony do Gadamera "Czy poeci umilkną" albo "Poetici". Czy ktoś pamięta, czy ktokolwiek zna tytuł? Bardzo mi go teraz brakuje:-(
Witamy Autorkę po urlopie:) Pozdrowienia
Nice fill someone in on and this post helped me alot in my college assignement. Gratefulness you for your information.
Prześlij komentarz