wtorek, 18 grudnia 2007

Właściwie to usprawiedliwiam się...


Borko, włąściwie ja tego wpisa trochę na usprawiedliwienie robię.
Mogłabym powiedzieć: oto zjechał mi się czas, zsunęły ściany, a nadmiar wydarzeń, radości przemieszanych ze skrajnymi kryzysami czyni mnie obojętną na resztę świata.
Coś w tym stylu.
W zasadzie od kilku dni poziom mojego bytowania orbituje wokół branżowej końcówki roku, co przekłada się na totalny zjazd bez możliwości napisania bardziej elokwentnego wpisu.

Bo, wyobraźcie sobie taki poranek:
Wstajesz rano. W radiu leci reklama zrobiona przez twoją agencję. Na murach miasta właśnie rozklejają billboardy z drukarni odbierasz gotowe materiały, a setki osób czekają na świąteczne eventy, które niebawem im zrobisz...
Idziesz przez miasto - delektując się zapachem nowych perfum i zastanawiając się: jak minie dzień, jak minie dzień...
W tym samym (mniej więcej dniu) z innej perspektywy: drukarnia jebie ci pół zamówienia, nadąsany klient wymaga, ale zapomina płacić w terminie (he he) faktur, księgowość załamuje ręce nad dokumentami, które jej dostarczasz. Ludzie okazują się tylko ludźmi i kradną ci karton wina (obyście zwymiotowali je pijąc:), debil za kierownicą chce staranować cię na parkingu pod wielkim centrum handlowym, a w między-czasie (jeśli takowy istnieje) borykasz się z ciężką zasadą i regułą znaczeń: przyciąć i w miarę uczciwie.
Do wyboru, do koloru. Jaki nastrój taka opcja życiowa....
Zapomniałam jeszcze dodać, że Mama Tobs (czyli moja mama) w drugi dzień świąt idzie do szpitala. Rok temu miałam w zasadzie beztroskie święta, w ogóle beztroskie kolejne sześć miesięcy.
Teraz wszystko wygląda inaczej. Beztroska mija zawsze, tak jak najlepsza impreza. Choć zawsze trzeba widzieć horyzont "wszystkich jutrzejszych imprez", które jeszcze na nas czekają :)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

oj, oj, oj :) wreszcie Pat coś napisała. i to nawet COŚ więcej - o fabryce chińczyków, czy tam chińskiej fabryce :) mniejsza z tym.
w każdym razie mała blogerka nie żyje.

Anonimowy pisze...

Pat, pomyśl sobie co robiłybyśmy teraz, gdyby przyszło nam pracować w jakim urzędzie, szkole, albo spożywczaku za rogiem... To ja już wolę tak, jak jest :)

Antykwariat Pat pisze...

...tia, a Wam powiem, że dzisiaj to się czuję jak stara, zajechana kobieta po łagrach:)

Powered By Blogger