wtorek, 2 czerwca 2009
Prawdziwa Trzynastka
Borko, nie wiem co u Ciebie, ale u mnie dzisiaj oszaleć idzie. I w sumie o mały włos, a nie miałabym nawet co napisać w tym poście oprócz krótkiego: a poszli wy won wszyscy razem i każdy z osobna.
Koszmarny dzień. Wszystko źle. Każdy beznadziejny. A było tak pięknie...
Jeśli znajdziesz dwie minuty wolnego czasu, napisz do mnie słów kilka byle nie o polityce - pisał raz rozżalony Mussolini do D'Annunzio. Czasem taki dzień, że nic nie wychodzi, nawet straceńcom. Bu. Więc o polityce nie będzie.
Wróćmy do kwestii piękna:-)
W sobotę pojechaliśmy z drogim Qubą do Zabrza na koncert XIII Stoleti. Uczciwie mówić, jakoś ostatnio zmęczona jestem i myślałam nawet aby obiecać sobie: rok 2009 ostatnim rokiem wyjazdów na jakiekolwiek już koncerty, imprezy, zloty, sroty, party, orgie i wszelkiego rodzaju inne banialuki bachtinowskie, których chyba dość i czas zacząć rozmyślania nad praktyką posypywania się ziemią.
Ok - miało być o koncercie, a nie o dyrdymałach.
Dobrze, że drogi Quba uparł się żeby zobaczyć "Trzynastki" i fajnie, że trafiliśmy na mój ukochany Śląsk górniczy. Nie wiem czemu, ale diabelskie rectum mnie zawsze pozytywnie nastraja. Ze Śląskiem to mnie się kojarzą same dobre sprawy, słońce oraz pierogi leniwe. Tym razem z racji programu "wolność dla brzuszka" pierogów nie było, ale zaliczyłam kawę w Barze Śląskim - jednostce nad wyraz oldskulowej, gdzie trafiliśmy na oryginalny i nie zniszczony automat do gier telewizyjnych w wielkiej drewnianej obudowie i ze słynnymi dwoma przyciskami czerwonym i czarnym. Normalnie taka to szafa cała i dumna stała w sali jadalnej Baru Śląskiego na ulicy Wolności, która już z Zabrza prowadzi do Chorzowa.
Klub Wiatrak, w którym "Trzynastki" grały znam bardzo dobrze. Dwa lata temu bawiłam tam ostatni raz na takim hm małym festiwalu BM. Przez dwa lata klub się rozbudował, przebudował i kawał niezłej sceny i dobre warunki nagłośnieniowe stworzył. Poza tym trzeba przyznać - punktualnie wszystko poszło i aż to jest zaskakujące, bo przez te wszystkie lata to człowiek przyzwyczaił się do wielogodzinnych poślizgów.
Jako support przed "Trzynastkami" zagrał polski band, z obfitą długowłosą gotycką divą - jakże by inaczej. I może humanitaryzm wymaga, żeby na tym zakończyć ten opis. Wiele jeszcze krwi muszą wampiry wyssać, aby ten zespół mógł wypadać profesjonalnie i z pomysłem. Ale żeby nie być zołzą: na pewno będzie dobrze... kiedyś :-)
A potem... a potem szybko i na szczęście pojawiły się "Trzynastki" i co tu wiele mówić, jak Brat Czech przywali muzykę to nie ma bata :-) Widziałam ich kiedyś na Castle Party w Bolkowie i wtedy a i owszem przyjaznym okiem obrzuciłam, ale nie mogłam jakoś w tej konwencji się odnaleźć. Jednak przez lata ten zespół robił postępy, a przy tym nie zatracił swej pierwotnej energii. Koncert wypadł jak doskonałe tiramisu na świeżym serku mascarpone zrobione:-) jak dobrze wydestylowana śliwowica oraz perfekcyjnie wysuszony kabanos drobiowy od naszego ulubionego grubasa-rzeźnika z pewnej podwrocławskiej miejscowości. Jednym słowem prawdziwa Drakulomania poszła:-), a gotyk w połączeniu z melodyjnym i aksamitnie głębokim głosem Petera Stepana to zajefajna sprawa. Dość, że hiciory z Elizabeth na czele, publika śpiewała całkiem nieźle radząc sobie z językiem naszych południowych sąsiadów. Mnie osobiście to miło zaskoczył cover Bauhaus - Bela Lugosi is Dead, zagrany szybciej, transowo i... z czeskim akcentem zaśpiewany. Fajnie, fajnie było to niezłe przeżycie, a przedzierając się przez tłum myślałam sobie o pierwszych scenach filmu Zagadka Nieśmiertelności.
Było warto!
A potem, potem ładnie i grzecznie wróciliśmy i nie minęła płyta The Verve w odtwarzaczu jak powitaliśmy rogatki drogiego Wro. Natomiast później to mnie się rozpętało pandemonium istne, ale to temat na osobną historię, choć pewnie nie na tego bloga, bo wolę jednak o radosnych sprawach pisać niż wyklinać - choć wiele osób twierdzi inaczej:-)
Ps. Foto Quba - i afkors thanx za wyjazd:-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Czy XIII Stoleti to faceci od piosenki o Elce Batory, puszczanej kiedyś często w radiu przez nieszczęsnego Beksę?
Ta jest - to dokładnie ci sami.
Prześlij komentarz